Dziewczynka z zapałkami to spektakl, którego premiera odbyła się 30 grudnia 2016 roku w Zbrosławicach. Postanowiliśmy jednak, że nie poprzestaniemy na jednym występie, czego efektem były kolejne odsłony przedstawienia. Najpierw w pyskowickim MOKiSie (3.02.2017r.), a następnie w filii nr 3 Tarnogórskiego Centrum Kultury w Opatowicach (10.02.2017r).

Ponieważ jesteśmy grupą artystyczną o charakterze miłośniczo – amatorskim, na co dzień nie mamy możliwości korzystania z takich udogodnień, jak profesjonalne oświetlenie czy nagłośnienie. Dlatego właśnie uwielbiamy występować w MOKiSie! Gra świateł, profesjonalnie nagłośniona scena pozwalały na duży komfort w czasie występu, a bezproblemowa współpraca z p. Januszem zawsze wróży sukces! 😉

W Zbrosławicach i Opatowicach korzystaliśmy z własnego nagłośnienia i oświetlenia, którymi zajmował się, przede wszystkim, niespasowany Adam i trzeba mu przyznać, że jest w te klocki coraz lepszy (mimo iż nasz sprzęt nie grzeszy nowością). Scenografię natomiast tworzyliśmy sami, podbierając z domu takie „drobiazgi”, jak: firanki, koce, szafki, obrusy, świeczki, lampiony, ławki… Ponieważ okna nie dało się już wynieść z żadnego domu, Weronika i Iwona samodzielnie wykonały ten „drobny” rekwizyt na potrzeby spektaklu. Ciekawostką niech będzie to, że jeden z elementów scenografii – schodek pod scenę – został wykonany, specjalnie dla nas, przez zawodowego stolarza! Dobrze mieć takie znajomości 😉

W Opatowicach warunki być może są mniej spektakularne niż w MOKiSie, ale i tak wszystkie niedogodności zrekompensowała nam solidna, podwyższona scena z zapleczem i kulisami. I choć nie obyło się bez drobnych wpadek (np. w ferworze występu przechodziliśmy „przez ściany”, bo zapomnieliśmy, że w tym miejscu takowa się znajduje), to i z tego występu będziemy mieć dobre wspomnienia!

Dziewczynka z zapałkami to właściwie spektakl trzech aktorów. Pozostałe role są epizodami, bez których jednak przedstawienie nie miałoby sensu. Na początku śmialiśmy się, żartując: „Wooow, mam jedno zdanie, kiedy ja się go zdążę nauczyć!”, ale później okazało się, że to trudniejsze niż myśleliśmy!

„Wyjść na scenę na chwilę i sprawić tym jednym zdaniem, że cię zapamiętają? – To jest dopiero coś!”  – mówiła Iwona, odtwórczyni jednego z epizodów, a równocześnie sufler na medal!

Każdy w spektaklu zmierzył się z jakimiś trudnościami. Adaś, jako sportowiec, miał problem z „naturalnym” trzymaniem papierosa. Adi musiał na chwilę zapomnieć o swoim łagodnym z natury usposobieniu, żeby brutalnie roztrzaskać o ziemię blachę z ciastem należącą do schorowanej staruszki! Zadaniem Wiki było ciągle się garbić, kaszleć i stękać – jak na staruszkę przystało, a Weronika, odtwórczyni tytułowej dziewczynki, wspomina:

„Wszystko fajnie… tekstu się nauczyłam, postarałam się o odpowiedni kostium, wiedziałam, co, gdzie i kiedy…. ale! Czy może mi ktoś poradzić, jak można cały czas trząść się z zimna, kiedy pod ławką, na której siedzisz i masz na niej za chwilę zamarznąć… stoją trzy otwarte znicze podgrzewające twój tyłek, a po twarzy lecą strużki potu!?”.

Inną ciekawą anegdotką niech będzie to, że gdy rozdzielaliśmy między siebie „spontaniczne” zawołania ludzi na rynku, Adasiowi przypadła taka oto kwestia: „Gdzie idziecie na sylwestra? Bo my się wybieramy do kuzynostwa od strony męża”. Przed występem w MOKiSie Adaś po cichu zapytał – „Czy ja w tym przedstawieniu jestem homoseksualistą i mam męża?”.

„Ja tam się cieszę, że udało mi się zadebiutować w tym przedstawieniu również, jako charakteryzatorka – mówi Kasia. Na ostatnich warsztatach teatralnych nauczyła się, jak za pomocą makijażu zrobić zmarszczki i postarzeć twarz. Mogłam się więc wyżyć na Wiktorii, która grała w spektaklu babcię.”

Wśród opinii na temat spektaklu, co bardzo nas cieszy, często powtarzał się komentarz, że dużym walorem przedstawienia był dobór muzyki. Postawiliśmy tym razem na jeden motyw przewodni, który pojawiał się w różnych wersjach i nastrojach. Autorem tego pomysłu był Krzysiu, a poszukiwaniem poszczególnych ścieżek dźwiękowych zajęliśmy się wszyscy po trochu.

Podsumowując wszystkie występy wyjazdowe, Kasia mówi:

„To niezwykle miłe, kiedy witają cię z otwartymi rękami. Pracownicy zarówno MOKiS, jak i świetlicy w Opatowicach, którzy właściwie w każdej sytuacji wychodzili nam naprzeciw. Czy to w kwestiach technicznych, takich jak scenografia, czy pod względem promocji – drukując i kolportując plakaty, wejściówki, bilety itp. A nawet w kwestiach konsumpcyjnych, serwując kawę i herbatę! Takie podejście nie tylko cieszy, ale, przede wszystkim, utwierdza w przekonaniu, że w kulturze siła!”.

Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, aby nasz kolejny projekt ujrzał światło dzienne i to aż trzy razy! Do zobaczenia wkrótce!

X